27 sierpnia 2015

#3 - Zdrada

Devon.
To słowo na dłuższą chwilę wypełniło cały umysł Esther. Więc to był on? Nerwowo założyła kosmyk włosów za ucho. Czuła jak jej palce zaczynają żyć własnym życiem i nie mogąc znaleźć sobie miejsca, splatały się ze sobą niespokojnie.
— Więc buchnęłaś nóż samemu Alfie Klanu Energii? — spytała z niedowierzaniem Ruby. Jednak nie mogła przecież zaprzeczyć temu, co trzymała w dłoni. — Nie, ten staruch by się tu nie pofatygował. Więc mógł to być tylko jego syn — oznajmiła ciemnowłosa, po czym przeniosła przenikliwe spojrzenie na Esther. — Czy to był Caspian Devon?
— Nie wiem… możliwe — wydukała cicho. To wszystko nie miało sensu. Przysłali tu samą prawą rękę Alfy, jego własnego syna, a przecież każdy słyszał historie o jego sile, umiejętnościach, wyrachowaniu i oddaniu względem ojca. A teraz on nie tylko wróci bez niczego, ale jeszcze darował życie komuś, kto udaremnił jego wyprawę! To do niego niepodobne.
— Esther, skup się. Jeśli to rzeczywiście był on, to jakim cudem… — przeciągając każde słowo, zlustrowała Swan wzrokiem z góry do dołu — ty wciąż żyjesz i masz się dobrze? — dokończyła, niemal odczytując myśli blondynki.
— Widocznie twoje lekcje nie poszły w las. Umiem się obronić. — odparła równie niepewnie co wcześniej. Słysząc te słowa, Ruby w ostatniej chwili powstrzymała się przed parsknięciem śmiechem. Obie wiedziały, że brzmiało to co najmniej niedorzecznie i nieprawdopodobnie. Ale mając na uwadze otaczającą ich grupkę mężczyzn, Alvarez nie ciągnęła tematu, dając do zrozumienia, że tymczasowo kupuje tę wersję.
— Mamy większy problem — wtrącił jeden ze stojących obok przedstawicieli Klanu Ognia. Wszyscy spojrzeli na niego z uwagą. — Jak oni się tutaj w ogóle dostali?
Rzeczywiście, olśniło Esther, choć sądząc po minach reszty oni też pominęli wcześniej ten szczegół. Każdy Klan ma swoje główne siedziby, do których można dostać się przez portal. Jednak mogą go otworzyć jedynie osoby znajdujące się wewnątrz. Jest to swego rodzaju zabezpieczenie dające pewność, że żaden nieproszony gość nie przedostanie się na teren Żywiołu. A skoro Klan Energii bez przeszkód znalazł się w Targes, siedzibie Klanu Ognia, to wniosek nasuwał się sam.
— Mamy szpiega. — Myśl kotłująca się w umysłach wszystkich zebranych została wreszcie wypowiedziana na głos. — Ktoś stąd musiał otworzyć im portal. Nie ma innej możliwości.
— Powiadomcie wszystkich. Trzeba go odnaleźć. Natychmiast — warknął inny mężczyzna. Jego oschły i stanowczy ton skłonił wszystkich do błyskawicznych działań. Takie rzeczy nie zdarzają się tu często i są największą hańbą dla dowodzących, jeśli szpieg nie zostanie schwytany. A kary są bezwzględne.
Wyznaczonych ludzi niemal od razu podzielono na mniejsze grupy i rozesłano we wszystkie strony. Ruby również włączyła się w poszukiwania. Jedynie Esther — jako przedstawicielka Klanu Wody — była w tym wypadku nieużyteczna, gdyż nie umiała wyczuć siły ognia użytej do otworzenia portalu w Targes. A to właśnie ten ślad był głównym tropem do odszukania i pochwycenia zdrajcy. Odprowadzono ją więc do jednego z pokoi.
— Mają go — twardy głos Ruby sprawił, że Swan zerwała się z krzesła. Od paru godzin nie miała żadnych informacji na temat postępów poszukiwań, więc krótki, choć jakże wymowny, raport od przyjaciółki jeszcze bardziej pogłębił jej ciekawość.
— Kto to? — spytała natychmiast, nie mogąc już dłużej czekać. Alvarez natomiast opadła ciężko na krześle i zaciskając mocno pięści, skrzywiła twarz w pełnym nienawiści grymasie.
— Jeszcze nie wiem. Ale jak się dowiem, to… — urwała, gniewnie wypuszczając nosem powietrze. Odetchnęła kilkakrotnie, próbując opanować emocje i przywrócić sobie profesjonalny ton. Była przecież w pracy. 
Blondynka uważnie obserwowała każdy jej ruch. Tym się właśnie różniły. Ruby nigdy nie pozwoliłaby sobie na chwile słabości, braku rozwagi i opanowania, co było z kolei typowe dla Esther. Jedynie wspominanie Ethana oraz sytuacje, w której Swan była w niebezpieczeństwie sprawiały, że ciemnowłosa reagowała impulsywnie. Jeśli ktoś nigdy nie widział jej w żadnej z powyższych momentów, to z całą pewnością miał ją za głaz bez uczuć. Zimny, nieczuły głaz.
— Ruby Alvarez. — Drzwi pokoju otworzyły się nagle i stanął w nich wysoki, wyprostowany mężczyzna. Ciemnowłosa wstała, słysząc swoje imię. — Proszę ze mną.
Bez pytań wykonała polecenie i skierowała się do wyjścia. Blondynka patrzyła niepewnie na całe zajście. Co to wszystko ma znaczyć? Dostrzegła, jak mężczyzna nachyla się lekko do ucha jej przyjaciółki.
— Mam nadzieję, że masz coś na swoją obronę — powiedział cicho, po czym znów wyprostował się i zatrzymał wzrok na jasnowłosej. — Esther Swan, ciebie też to dotyczy. Idziemy.
Wzdrygnęła się, czując na sobie naglące spojrzenie wszystkich. Już otworzyła usta, by coś powiedzieć, gdy momentalnie zgromił ją wzrok Alvarez. Z trudem powstrzymując się od zadawania pytań, ruszyła za mężczyzną i Ruby. Nie rozumiała, dlaczego choć dotychczas była ignorowana, teraz nagle czegoś się od niej oczekuje. Zważywszy na napiętą atmosferę, taki zwrot nie mógł oznaczać nic dobrego.
Stosunkowo szybko cała trójka znalazła się w dużej sali. Mimo iż za oknem była już noc, wewnątrz oświetlenie ograniczono do minimum. W panującym półmroku dało się jedynie dostrzec sylwetki kilku osób stojących nieopodal.
— Już jesteśmy — oznajmił mężczyzna, który przyprowadził obie dziewczyny.
— Bardzo dobrze. Teraz zostaw nas samych — rozkazał jeden z obecnych, podchodząc bliżej. Jego polecenie spotkało się z natychmiastowym wykonaniem. Gdy tylko drzwi się zamknęły, ten sam niski mężczyzna w średnim wieku kontynuował — Jak już pewnie wiecie, w naszym Klanie był szpieg. Kara go nie ominie. Jednak niepokojące są jego zażyłe stosunki z przynajmniej jedną z was. — Po tych słowach machnął ręką. — Wprowadzić go.
Chwilę potem po pomieszczeniu rozległ się dźwięk brzęczących łańcuchów obijających się o podłoże. Dwóch rosłych strażników poganiało więźnia, popychając go do przodu tak, że omal się nie przewrócił. Nawet w panującym półmroku było widać, że kuleje. Najwyraźniej był już po przesłuchaniu. Gdy znalazł się wreszcie w odległości kilku kroków od dziewczyn, na jego posiniaczoną i zakrwawioną twarz padł snop światła. Na ten widok Esther pobladła, a nogi momentalnie się pod nią ugięły.
James.
— Jak długo byliście parą? — spytał wprost niski mężczyzna, przyglądając się uważnie Ruby. Swan wręcz czuła, jak jej przyjaciółka drgnęła na to słowo. Nigdy nie kwalifikowała tak swoich relacji z mężczyznami. Z drugiej strony ten nagły dreszcz na ciele Alvarez mogło wywołać samo pytanie wskazujące, że dużo o niej wiedzą, skoro pytają o tak prywatne sprawy.
— Dwa miesiące — odparła szybko.
Esther patrzyła na nią oniemiała, nie dostrzegając na twarzy ciemnowłosej żadnych emocji. Ona, choć widziała się z Jamesem tylko przelotnie i nie znała go zbyt dobrze, nie mogła pogodzić się z myślą, że stoi właśnie przed nią jako zdrajca. Przecież dopiero co wczoraj był u nich w mieszkaniu! Właśnie… wczoraj. Kiedy ona całą noc pracowała w Targes przy papierach, James był w tym czasie u Ruby. Przychodził za każdym razem, gdy ta była sama. Był więc zawsze pierwszy informowany, kiedy Esther wychodzi, mógł też wiedzieć po co, gdzie i na jakim etapie są poszukiwania Wybawcy. Wszystkie informacje miał na wyciągnięcie ręki i niejednokrotnie z tego korzystał. Swan przypomniała sobie, jak przy ich przelotnych spotkaniach pytał, co już mają i czy to ważne. Wtedy nie przypuszczała, że wykorzysta to przeciwko nim. Lubiła go i naprawdę szczerze mu ufała.
— …czy to wszystko? — spytał nagle mężczyzna. Esther otrząsnęła się z rozmyślań i spojrzała na obecnych. Zorientowała się, że to pytanie nie padło jednak nagle. Rozmowa trwała od paru minut, jedynie blondynka odpłynęła myślami i wyłączyła się całkowicie na rzeczywistość.
— Tak — odparła krótko ciemnowłosa.
Mimo iż Ruby nawet nie patrzyła w stronę Jamesa, z pewnością czuła na sobie jego uporczywe spojrzenie. Nie chciała patrzeć mu w oczy, mogłaby wtedy poczuć coś, co kazałoby jej współczuć lub, co gorsza, bronić zdrajcę. Teraz trzeba było odsunąć emocje na bok i rozsądnie spojrzeć na całą sytuację. James to szpieg i tylko to jest w tej chwili istotne.
Alvarez sama nie angażowała się zbytnio w ich relację, więc czuła się usprawiedliwiona, wiedząc już, że także chłopak nie miał na celu zbudowania prawdziwego związku. Oboje nie wkładali w tę więź uczuć, właściwie łączyło ich tylko łóżko. Może sądził, że jeśli bardziej zbliży się do Ruby, to wyciągnie z niej więcej informacji. Źle trafiłeś, chłopczyku, przeszło przez myśl ciemnowłosej. Właśnie tym naiwnym krokiem natychmiast się zdyskwalifikował. W jej przekonaniu poważny związek mógłby ją zdekoncentrować i osłabić, więc od razu ucinała każdą relację, która stawała się zbyt zażyła. Nie ominęło to również Jamesa. Pewnie mając na uwadze, że już nic więcej się od niej nie dowie, postanowił działać szybko. Stąd ten nagły atak na Targes.
— Swan. Jakie poufne informacje zostały mu przekazane? — dziewczyna momentalnie poczuła nieprzyjemny ucisk w brzuchu, a dłonie zaczęły jej drżeć. O co ją podejrzewają? Że niby świadomie pomagała zdrajcy?
— Ona nie ma z tym nic wspól… — urwał pojmany, gdy nagle wymierzono mu mocny cios w żebra. Skulił się lekko i przeklął pod nosem. Jeszcze nie tak dawno jego umięśniona, wytatuowana sylwetka budziła lęk i szacunek. Teraz, skuty łańcuchami i pobity, wywoływał jedynie litość i żal. Choć nie u wszystkich...
— Milcz! — warknął niski mężczyzna, po czym znów skierował wyczekujące spojrzenie na Esther.
— Praktycznie nie rozmawialiśmy. Wiem tylko tyle, że syp… — ucięła zmieszana — że spotykał się z Ruby.
— Przyznał się, że grzebał w twoim komputerze i dokumentach — zaznaczył mężczyzna, czym ściągnął na siebie zdziwione spojrzenie blondynki. Szybko przejrzała w myślach, co mógł znaleźć. Odetchnęła z ulgą, dochodząc do wniosku, że najważniejsze, poufne dane są zabezpieczone w Targes, a nie w jej prywatnym mieszkaniu.
— Nie mógł tam znaleźć nic ciekawego — odparła. — Zresztą mogę udostępnić swój sprzęt i sami ocenicie.
— Już to zrobiliśmy — stwierdził mężczyzna. Esther otworzyła usta zaskoczona.
Więc byli już moim mieszkaniu, fantastycznie, jęknęła w myślach, wyobrażając sobie bałagan jaki niewątpliwie po sobie zostawili.
— Będziemy mieli was na oku — dodał, marszcząc brwi z konsternacją. — A teraz najważniejsze — powiedział, prostując się nagle i zwracając w stronę pojmanego. Nastała chwila ciszy, dodająca powagi i znaczenia słowom, które miały zaraz paść. — Jamesie Sullivan, w imieniu całego Klanu Ognia i w zgodzie z prawami Kodeksu, które świadomie złamałeś, za zdradę i działanie na szkodę własnego ludu, skazuję cię dziś na najwyższy wymiar kary. — Ostatni raz spojrzał w oczy szpiega. — Wykonać.
Esther cała drgnęła, gdy dotarło do niej, czego właśnie jest świadkiem. Poderwała się do działania, jednak zatrzymał ją stanowczy uścisk Ruby. Zrozpaczona swoją bezsilnością, wychwyciła krótkie spojrzenie Jamesa i odczytała z jego ust ciche „przepraszam”. Łzy napłynęły jej do oczu, a palce Alvarez mocniej zacisnęły się na jej ramieniu, powstrzymując blondynkę od zrobienia czegoś nierozsądnego. Przed oczami błysnęło jej metalowe narzędzie, które sekundę potem przebiło na wskroś ciało Jamesa. Chłopak jeszcze przez chwilę utrzymywał równowagę, napinając wszystkie mięśnie, jednak szybko uleciały z niego całe siły. I życie. Opadł bezwładnie na twardą posadzkę, a mężczyzna stojący za nim, wyjął szybko zakrwawiony miecz z jego pleców.
— NIE! — pisnęła Esther, zalewając się łzami. — Co wyście zrobili?!
— Uspokój się, Swan. Zasłużył — warknęła Alvarez, przyciskając przyjaciółkę bliżej siebie i zatrzymując wszystkie jej gwałtowne ruchy. Odwróciła głowę blondynki tak, by nie patrzyła na martwe ciało.
Na niej samej widok trupów nie robił już większego wrażenia. Uodporniła się na to odkąd była świadkiem innej śmierci. Ten obraz wciąż nie daje jej spokoju we śnie, a jednocześnie przypomina jej, dlaczego odnalezienie Wybawcy i zakończenie wreszcie tych wojen, spisków jest sprawą priorytetową. Gdy podczas jednej z walk między Klanami na własne oczy widziała śmierć narzeczonego, Ethana, poprzysięgła sobie, że jego poświęcenie nie pójdzie na darmo. Bólu, jaki w tamtej chwili rozerwał ją na wskroś, nie zapomni do końca życia. Jej świat runął i do dziś go nie odbudowała. Stworzyła jedynie w umyśle iluzję normalności, wmawia sobie i otoczeniu, że pogodziła się ze stratą i idzie dalej. Spotyka się z innymi mężczyznami, by udowodnić sobie, że wciąż potrafi czuć. Jednak to na nic. Gorycz, pustka i potworny ból jaki w niej został nie pozwala na nowo posklejać strzępków jej serca. Skoro więc nie umie już kochać, z pełną determinacją skupi się na spełnieniu przepowiedni i zaprowadzeniu powszechnego pokoju wśród Żywiołów. Tak, by już nikt nigdy nie cierpiał tak jak ona.
Od czasu egzekucji Jamesa minęło już kilka dni. Przyjaciółki nie poruszały więcej jego tematu. W Klanach Wody i Ognia również przemilczano całą sprawę. Nic dziwnego, nie było się przecież czym chwalić. Swan za to nie dawała spokoju jej zdobycz po ostatnim dziwnym spotkaniu. Nie powiedziała Ruby o tym, w jakich dokładnie okolicznościach znalazła się w posiadaniu noża. Prawdopodobnie i tak by jej nie uwierzyła.
— Esti, nie zgadniesz — zaczęła energicznie Alvarez, wchodząc do pokoju. Blondynka spojrzała na nią wyczekująco. — Energia chce zawrzeć z nami sojusz.
— Jak to? — dziewczyna aż wstała na tę wieść. — Mają szpiega, atakują nas, a teraz chcą się godzić? — dodała zaskoczona. Jednak po chwili rozpromieniła się. — To świetna wiadomość!
— Esti, nie trać czujności. Póki sojusz nie zostanie zawarty, to wciąż nasz wróg — zaznaczyła poważnie ciemnowłosa, unosząc palec wskazujący do góry.
— Więc kiedy ma zostać zawarty? — dopytywała się.
— Dziś. Za parę godzin przedstawiciele Klanu Ognia i Wody mają stawić się w Harcorze, w zamku ich Alfy. Tam podejmą ostateczną decyzję. — Esther lekko drgnęła. Harcora od zawsze była dla niej synonimem wszelkiego zła, wrócenie stamtąd cało graniczyło z cudem. Siedziba żadnego innego Żywiołu nie przerażała ją tak bardzo jak ta od Klanu Energii. Choć może to tylko plotki? Jeśli sami wychodzą z inicjatywą zawarcia sojuszu, to nie mogą być aż tak straszni…
— Skoro to pokojowe spotkanie, to może oddam im przy okazji ten nóż? — spytała Swan, unosząc lekko ostre narzędzie. Ruby pokręciła głową z politowaniem.
— Mówiłam ci już dziś, jak bardzo naiwna jesteś? — westchnęła, opierając się o ścianę. — Nie wierz we wszystko, co mówią ci ludzie, mała. Przepowiednia zapowiada tylko dwa Klany, które miały zawrzeć sojusz. Ogień i Woda spełniły te słowa. Jeśli w ten nasz piękny duecik chce się wcisnąć ktoś trzeci, to coś tu śmierdzi.
— Jeżeli mamy zaprowadzić pokój, to wszelkie sojusze są mile widziane — broniła Esther. Podejrzliwość i doszukiwanie się wszędzie podstępu zaczynały ją coraz bardziej irytować w przyjaciółce.
— Jeszcze zobaczymy, kto miał rację — zaznaczyła ciemnowłosa, odpychając się od ściany. Pochwyciła z komody swój telefon i wystukała numer. — Skoro tak bardzo cię tam ciągnie, to zapraszam. Będziesz miała te swoje „sojusze” — wypluła pogardliwie, przykładając komórkę do ucha. — „Halo, witam, z tej strony Ruby Alvarez. Chciałam spytać, czy mogę zabrać do Harcory jedną przedstawicielkę Klanu Wody. Zapewniam, że jeśli mamy zawrzeć sojusz z Energią, to tylko mając ze sobą Esther Swanodczekała chwilę, słuchając odpowiedzi, po czym podziękowała, pożegnała się i rozłączyła. — Za trzy godziny otwierają nam portal. Nie zapomnij o tym nożu, pewnie ci się przyda.
A więc.
Najpierw drobne wyjaśnienia (staram się tłumaczyć wszystko na bieżąco, ale nie zawsze wychodzi):  
Alfa – osoba najważniejsza w każdym Klanie; taki pan i władca, wszystkim zarządza 
portal  – sposób na przemieszczanie się między siedzibami Klanów. Jeśli np. Energia chce się dostać do Ognia, to Ogień musi otworzyć im portal do siebie. Pojawia się on zawsze przed głównym wejściem do zamku Alfy. 
A teraz coś normalniejszego – dziękuję wszystkim bardzo za komentarze! Są niezwykle motywujące :) Jesteście najlepsi! <3
I jeszcze na koniec mała informacja: przez cały wrzesień będę na praktykach daleko, daleko, więc będę z opóźnieniem nadrabiać nowości na wszystkich blogach, które czytam (najprędzej w październiku). Kończę właśnie rozdział czwarty, więc ustawię go na automatyczną publikację, tak żeby pojawił się gdzieś w połowie września. 
Buziaki, kochani moi i powodzenia w nadchodzącym roku szkolnym! Damy radę – bo jak nie my, to kto? ;) 
EDIT 05.09: Piszę na szybko, bo za dwie godziny wyjeżdżam. Nie wyrobiłam się, przepraszam :( Rozdział 4 pojawi się dopiero kiedy wrócę z praktyk, a to będzie w pierwszym tygodniu października. Wtedy też nadrobię nowe rozdziały u Was. 

29 komentarzy:

  1. Muszę Ci powiedzieć, ze wlasnie zyskalas nowa czytelniczkę. Trzy rozzialy przeczytalam w mgnieniu oka i bardzo mnie zaintrygowaly. Podba mi się że zaczęlaś od srodka - tzn. że nie będzie takiego wprowadzania ze glowna bohaterka nie wiedziala, czym sa Zywioly itd., tylko że wszysyc sa juz w tym świecie, a Ty stopniowo bedziesz to przedstawiać tylko czytelnikom. POdoba mi sie tez niesamowicie ilosc akcji ktora tutaj jest, a jednocześnie to, iz znajduje sie takze dużo opisów i czlowiek nie gubi się w walkach itd. NIesamowicie sprawnie budujesz nastroj i podziwiam Cię za to, nie jest to latwe. Znajduej się tez sporo emocji, choćby w relacjach miedzy E a Ruby, a więc dla mnie - dziewczyny kochającej opisy uczuć refleksji, relacji miedzy bohaterami - to sama gratka. Ciekawi mnie, jak cholera, czemu tak wlasciwie potrzebny jest Wybawca i czy go znajdą oraz jaki sie okaze. Ciekawi mnie, czemu syn Alfy Energii tak łatwo oddał dziewczynie papiery. Ciekawi mnie, kim sa meżczyźni ktorzy zlamali serca przyjaciolek - no dobra, E umarl, ale z pewnoscia Ruby tego nie moze przezyc...Ale co w przypadku glownej bohtearki? Ciekawi mnie, na czym dokladnie polega praca dziewczyn - tzn.oprocz poszukiwania osoby nieuchwytnej. Ciekawi mnie, jak wygladają siedziby poszczegolnych zywiolow ale rowniez to, kim są ci ludzie oraz jak zyja miedzy niewladajacymi moca. Dobrze że z rozdzialy na rozdział bede miala szanse poznac odpowiedzi na moją niezliczona rzesze pytan. masz swietny styl i czlowiek nawet nei zauwaza, kieyd przeczyta calosc. z Niecierpliwościa czekam na czworeczkę. Zapraszam na moj blog będący zbiorem opowiadań; obecnie zaś publikuję dluzsze opowiadanie pt. "Niezaleznosc" ;) zapiski-condawiramurs.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, że to, co teraz można przeczytać na blogu, to już trzecie podejście do tej historii xd Wcześniej popełniałam właśnie błąd, o którym wspomniałaś - zaczynałam od początku. Wszystko się dłużyło, ciągnęło w nieskończoność, Esther walczyła pierwszy raz dopiero w 7 rozdziale, o zgrozo ._. Aktualna wersja jest wreszcie taka, jak być powinna :)
      Rzeczywiście akcji jest na razie dość sporo i próbuję to trochę przyhamować. Jednak wszelkie pojedynki to póki co jedyna sposobność, by moi bohaterowie się spotkali. Potem się trochę uspokoję :p
      Po co jest Wybawca wyjaśnia po części przepowiednia po prawej stronie bloga. Ma on zaprowadzić pokój wśród skłóconych Żywiołów. Jednak dla wnikliwszych jest tam też mowa o tym, że ten wybraniec ma być niepokonany i mieć pewne specjalne umiejętności - a posiadanie kogoś takiego w swoich szeregach to nie lada kąsek dla wielu ;) Dość spojlerów!
      Postaram się z czasem odpowiedzieć na wszystkie Twoje pytania :)
      Dodam też, że w tym opowiadaniu postanowiłam podroczyć się nieco z czytelnikami. Jeśli podaję im coś na tacy, to znaczy, że to ściema i podstęp. Nie ma chodzenia na łatwiznę ;)

      Postaram się w najbliższym czasie wpaść do Ciebie, choć przyznam, że nie będzie łatwo, bo nigdy nie czytałam ani nie oglądałam Harrego Pottera, a widzę, że masz tam jakieś ff. Ale dam radę! Obiecuję :D

      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz! :*

      Usuń
  2. James? Niemożliwe... Ale? Ee? On wydawał mi się taki niepozorny. Niby koleś pokryty tatuażami, co może rodzić skojarzenia z jakimś niebezpiecznym typem, ale w życiu, przysięgam, nie pomyślałabym, że mógłby być zdrajcą.
    To odrobinę dziwne, że to właśnie Esther bardziej zareagowała na jego smierć (matko, najpierw go torturowano, a potem pozbawiono życia, okrutne, ale co zrobić jeśli zdradził?) skoro spotykał się z Ruby, ale przecież ona nie jest przyzwyczajona do takich widoków. Niezmiernie ciesze się, że dowiedzieliśmy się jaki los spotkał wspomnianego wcześniej Ethana, to pozwoliło mi zrozumieć ten wybuch dziewczyn. Chętnie dowiem się też, kim był/jest Fabian.
    Nóż syna samego przywódcy Klanu Energii... Caspiana... (Caspian, opowiesci z Narnii! Kocham tego gościa.) Jego postać już wcześniej wydała mi się intrygująca i teraz chyba jeszcze bardziej mnie ciekawi. Skoro Esther także wybiera się do siedziby tamtego klanu, czuję że w kolejnym rozdziale czekają nas nie lada emocje. Jestem niemal pewna, że ponownie dojdzie do konfrontacji pomiędzy Caspianem a Esti. Zobaczymy, co z tego wyniknie...
    Życzę dużo weny i pozdrawiam :*
    PS: Dodam się do obserwowanych, ale póki co mnie informuj (tak do października) bo mam multum zaległości i nie chcę niczego zgubić ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, James ;) Zasadniczo jeśli podaję już kogoś z imienia, to znaczy, że będzie miał większą rolę w fabule. Ewentualnie go zabiję. Trzeba przecież znać imiona swoich ofiar ._.
      James umarł głównie dlatego, żeby pokazać, jak podchodzi się tutaj do zdrady i pomaganiu wrogom. No i stworzył sytuację, przy której Esti spotkała na swej drodze Caspiana (tak, tak Narnia <3) ;)
      Esther szybko przywiązuje się do ludzi, Ruby trzyma dystans i stąd ta różnica w reakcjach. Może uda mi się bardziej to nakreślić, gdy Caspian wkroczy do akcji. A to już za momencik :)
      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz :*
      Ah, i jeszcze jedno. Poprawiłam rozdziały z uwzględnieniem Twoich wskazówek, dopisałam, co trzeba i mam nadzieję, że teraz jest lepiej. Oczywiście nie mówię tego, żebyś czytała jeszcze raz czy coś, ale po prostu chciałam Ci podziękować za szczerość i pomoc ;) Naprawdę to doceniam! :*

      Usuń
    2. Wiesz, nie widzę sensu w komentowaniu typu "fajne opko, zapraszam do mnie" Fałszywe słodzenie nie jest dla mnie. Masz rację, każdy z nas, kto produkuje się w blogosferze, chce by inni pomagali mu, dawali rady, a nie czytali na odwal się, alby tylko otrzymać komentarz. Jak juz się za cos na powazie zabieram, to chce dawac z siebie wszystko. Nie powiem, że jestem jakimś wspaniałym orłem, nawet tak o sobie nie myślę, ale jeśli uważam, że coś można poprawić, to warto o tym zasygnalizować. Jak uczyć się, jeśli się nie wie, gdzie się popełnia błędy? :) Wiesz, zaraz z chęcią przeczytam dwójkę jeszcze raz :D
      Nadal mi skoda Jamesa ;/ ale rozumiem, niektórzy są po to aby ich zabić :P
      Pozdrawiam :*

      Usuń
    3. Taaak, zwłaszcza jak tego typu komentarz serwują na 30 blogach z rzędu, nie czytając nawet tytułu rozdziału. Komentarze ponad życie! :')
      Ale wiesz, jakbyś mi po prostu napisała "Beznadziejne opowiadanie, po co to w ogóle wrzucasz do sieci?" to nie wiedziałabym, co jest źle tak naprawdę.
      Ja dla przykładu niedawno wgłębiłam się poważnie w tajniki używania dywizów, półpauz i myślników (zwłaszcza w dialogach) i kiedy zgodnie z nabytą wiedzą poprawiłam wszystkie teksty, to od razu poczułam jakby od tego momentu wskoczyły na wyższy poziom xD
      Ulepszanie daje satysfakcję, więc każda konstruktywna krytyka jest na wagę złota ;)

      "niektórzy są po to aby ich zabić" - mocne! xd

      Pozdrawiam <3

      Usuń
  3. No, no kochana... coraz bardziej mi się tu podoba! Widzę, że nie boisz się uśmiercać swoich postaci i działać radykalnie. Bardzo podobał mi się ten pomysł ze szpiegiem i to, że nie zawahali się go wyeliminować. Świetnie wyszło ci również przekazanie reakcji Ruby na tą śmierć. Widać, że ta dziewczyna została w przeszłości bardzo skrzywdzona skro teraz to stracenie nie zrobiło na niej większego wrażenia. A nie zdziwiłabym się, gdyby uroniła łzę. W końcu znała tego człowieka, sypiała z nim, spędzała czas... Mogła się do niego przyzwyczaić. A tu proszę, spojrzała zimno na tę sprawę. Lubię ją kurde. Jest naprawdę ciekawą osobistością. I zaczęłam ją bardziej rozumieć, gdy przeczytałam co stało się z Ethanem. No tak, śmierć ukochanego mężczyzny zmienia kobietę i Ruby jest tego najlepszym przykładem. Zapowiada się naprawdę ciekawa postać, oby tak dalej, kochana! ;*

    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co to za opowiadanie, w którym nikt nie umiera? Do postaci Jamesa nie zdążyłam poczuć jakiegoś większego przywiązania, ot, pojawił się i zniknął. Jednak powiem Ci, że nie na jednym trupie tę historię zbudowano (w głowie brzmiało to logiczniej, ej...), ale to dopiero dłuuugo potem ;)
      Miło czytać, że komuś przypadła do gustu postać Ruby :)

      Dziękuję za komentarz, pozdrawiam! :*

      Usuń
  4. Jaki ten szablon jest ładny! *.* Zwłaszcza, że fiolet to mój ulubiony kolor (nawet mój pokój jest fioletowy).
    Nie wiem, jak to się stało, że ominęłam rozdział 2 i teraz go nadrabiałam... Zapewne byłam wtedy na wakacjach. Z drugiej strony cieszę się jednak, że go wcześniej nie zauważyłam i teraz mogłam przeczytać od razu dwa rozdziały, bo piszesz cudownie. Po prostu c-u-d-o-w-n-i-e. Żadnych błędów, styl lekki i przyjemny, zabawne wstawki, które po prostu uwielbiam. Dodam również, że niesamowicie spodobał mi się tytuł rozdziału drugiego.
    Co najważniejsze, bardzo dobrze przedstawiasz świat opowiadania. To niby dopiero początek, ale ja już mogę go sobie idealnie wyobrazić. To świat pełen niebezpieczeństw, ale jednak ma w sobie magię. Bardzo podobała mi się walka Esther z wilkiem i to, jak zmieniła się w wodną postać. Bardzo fajny pomysł z tą postacią - coś myślę, że mega trudno byłoby wygrać z przeciwnikiem, którzy może dosłownie przeciec ci przez palce.
    Polubiłam zarówno Esther, jak i Ruby. Obie wydają się być bardzo twardymi postaciami, a to mój ulubiony typ. Bardziej polubiłam jednak blondynkę, bo jest w niej więcej radości życia, więcej humoru, więcej współczucia... Ale trudno się dziwić, w końcu Ethan został zamordowany na oczach Ruby.
    Coś czuję wątek miłosny z synem wodza klanu błyskawic! *.* I bardzo dobrze, bo już go strasznie polubiłam! "Pożycz mi kartkę, to spiszę testament" hahah :D
    Ciekawy zwrot akcji z Jamesem. Kiedy Ruby i Esther o nim rozmawiały nawet bym nie pomyślała, że zaserwujesz nam coś takiego! Nawet mi go trochę szkoda, bo wydawał się żałować za to, co zrobił.
    To już jest jedno z moich ulubionych opowiadań. Wszystko wydaje się idealnie dopracowane i choć świat przedstawiony jest nieco brutalny, łagodzisz go pojawiającym się w opowiadaniu humorem. Idealnie!
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i życzę weny! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szablon też mi się bardzo podoba :D
      Ooo, dziękuję Ci bardzo za miłe słowa <3 Choć sama wiem, że wiele mi jeszcze brakuje, dlatego jak coś Cię w treści będzie irytować, drażnić, będzie niezrozumiale napisane - mów śmiało, to dla mnie bardzo ważne! :*
      Właśnie o ten świat się bałam. Ja poruszam się po nim swobodnie, wszystko jest oczywiste i dlatego ciągle się pilnuję, by patrzeć też (zwłaszcza!) z punktu widzenia czytelnika.
      Próbuję jednak wykreować Ruby jako tą twardszą. Esther, jak sama zauważyłaś, ma w sobie więcej optymizmu i współczucia, ale to ją gubi, bo nie chce wyrządzić nikomu krzywdy, jest łatwowierna. Ruby nie ma takich skrupułów. Ale może przy następnych wydarzeniach uda mi się to wyraźniej nakreślić ;)
      O taaaak! Nie byłabym sobą, gdyby nie było tu wątku miłosnego :D
      Cieszę się, że udało mi się Ciebie zaskoczyć w kwestii Jamesa ;p

      Dziękuję za tak bogaty komentarz ♥
      Buziaki i do następnego! :)

      Usuń
  5. Cześć! :D
    Ale mi zrobiłaś niespodziankę! Ja zdążyłam wszystko nadrobić, a Ty dodałaś kolejny rozdział. Bardzo się z tego powodu cieszę. :D
    Jeju, po raz kolejny jestem zachwycona! Twoja historia strasznie mi się podoba. <3
    Widzę, że Ruby też jest zdziwiona tym, iż ten cały Devon pozwolił jej przeżyć. Gość miał dłuższą chwilę, żeby się jej pozbyć, ale nie zrobił tego... Ciekawe, co się za tym kryje. Poza tym... o.O Dlaczego on jej nie odebrał tego noża? Przecież ona nawet by się nie zorientowała kiedy to zrobił. Jeju no, ile pytań!
    O zgrozo... Nie spodziewałam się, że James okaże się zdrajcą. :O Ani tego jak skończy. Oni go tak po prostu zabili. Strasznie mi go szkoda. :C Chociaż bez powodu, by się tak nie stało.
    A więc Ethan był narzeczonym Ruby... Jeju, współczuję jej. :C Mam nadzieję, że jakoś się pozbiera.
    Nie mogę się doczekać ich wyprawy! Jeju, ile będzie się działo!
    Czekam oraz życzę mnóstwa weny! <3
    Pozdrawiam. :3
    PS. Nadużywam słowa "jeju"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tfu, źle się wyraziłam. xd Miało być, że Ruby jest zdziwiona tym, że Devon dał przeżyć Esther. xd
      Wybacz. :C

      Usuń
    2. JEJU! ♥
      O, widzisz jak Ci się trafiło :P
      Tak, intencje Caspiana będą wyjaśnione z czasem. Jednak póki jego działania uwzględniają darowanie życia Esther, to nie powinno być problemów ;)
      Chyba jako jedyna zwróciłaś uwagę na to, że Esti wciąż jest w posiadaniu noża. A to też nie przypadek. Następny rozdział wyjaśni, czemu to istotne, żeby nasza blondyneczka miała go przy sobie w Harcorze... a może i gdzieś jeszcze? ;)
      Wszyscy tak współczują Jamesowi, że zaczynam mieć wyrzuty sumienia, że go zabiłam, no ej! :/ Fabuła nie przewiduje jednak eliksirów przywracających życie, więc pora odłożyć smutki na bok i iść dalej ;)
      Oj, będzie się działo! :D Jestem bardzo ciekawa, jak po kolejnym rozdziale będziesz oceniać Caspiana.

      Dzięki wielkie za komentarz, kochana! :*
      Pozdrawiam cieplutko i powodzenia w powrocie do szkoły!

      Usuń
  6. mam wrwzenie że młody Devon maczal palce w tym sojuszu.. tylko dlaczego? i dlaczego nie zabił wtedy Ester ...
    James... no proszę... to ci zdrajca....
    nawiasem.. biedna Ruby... chęć zemsty jest silna motywacja jednak bardzo destrukcyjne... zresztą można do wywnioskować po tym jak się zmieniła.

    www.azylstracencow.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam na blogu! :)
      Czy Caspian ma coś wspólnego z tym sojuszem? Na pewno odegra dużą rolę, gdy Klany będą miały go zawrzeć.
      Rzeczywiście śmierć Ethana wywarła duży wpływ na Ruby i bardzo ją zmieniła. Fajnie to ujęłaś - chęć zemsty jest silną motywacją, jednak działa bardzo destrukcyjnie, a Ruby będzie tego przykładem.

      Dziękuję za komentarze pod wszystkimi rozdziałami :*
      Pozdrawiam!

      Usuń
  7. Co do Twojego stylu pisania i tego jak przedstawiasz świat oraz bohaterów już się wypowiadałem w poprzednim komentarzu.
    Przyznam jednak, że niektórzy bohaterowie mogliby być bardziej wyraziści. Chwilami po prostu nie czuć ich emocji, albo może ja jestem jakiś z nich wyprany i dlatego ich nie wyłapuje. Ta druga wersja jest bardzo prawdopodobna, zwłaszcza jeśliby wziąć pod uwagę twoją wypowiedź z pierwszego rozdziału, że człowiek przed szóstą rano nie myśli, a ten rozdział czytałem właśnie przed szóstą rano.
    Skoro człowiek o tak wczesnej porze nie kuma i nie trybi, to ograniczę się do krótkiego komentarza.
    Ciekawi mnie ten pan od miecza i czuje, ze on i Esther... wyczuwam romans na kilometr xD i szczerze to tego romansu nie mogę się doczekać, czuje, że jeśli już nadejdzie to będzie taki... intensywny i nieprzedobrzony (nie za słodki).
    Ruby i jej zmiana, nie zaskoczyło mnie to bo uważam, że wszystko następuje po czymś i nic nie dzieje się z niczego. Większość zachowań, tych takich... nie do końca normalnych ma jakieś swoje podłoże w psychice, a najczęściej też w przeszłości. W przypadku tej tutaj jest to Ethan.
    Czekam na ten sojusz... nie mogę się już doczekać takiej ostrej... konfliktowej wymiany zdań. Liczę więc na słowną szermierkę.

    W wolnych chwilach zapraszam do mnie. Rozdziałów jest co prawda dużo, ale nie wymagam od nikogo bycia na bieżąco, bo wiadomo, że każdy czyta w wolnym czasie i swoim niewymuszonym tempem.

    j-i-s.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Charaktery bohaterów to moja zmora :/ Może przyczyniło się do tego to, że moje poprzednie opowiadania (podstawówka i gimnazjum, także nie przyznaję się do nich xd) bazowały na istniejących postaciach (fanfic), więc charaktery bohaterów były wszystkim dobrze znane i nie musiałam ich kreować. Teraz przy autorskiej historii sprawa się zmienia ;) Muszę nad tym popracować i mocniej zaznaczyć, jak ja widzę osobowość moich postaci.
      Romans na kilometr, haha xD
      A w kwestii sojuszu chyba nie spełnię Twoich oczekiwań, bo zaplanowałam to nieco inaczej :/ Mam jednak nadzieję, że moja wersja będzie do przyjęcia ;)

      A ja już byłam u Ciebie, przeczytałam kilka rozdziałów jeszcze na wakacjach :) Jednak nie zostawiłam po sobie śladu :c Nadrobię to. Dobrze, że nie wymagasz bycia na bieżąco, bo naprawdę bym nie wyrobiła.

      Dziękuję za wszystkie te rozbudowane komentarze i czas, jaki znalazłeś, by do mnie zajrzeć :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. A co, bałaś się mi zostawić komentarz? Obawiałaś się, że wtedy i ja się do Ciebie przypałętam? No widzisz, nie uniknęłaś tego, przypałętałem się i tak szybko nie odejdę.
      Nie wiem czego się tak mnie boją, ja przecież też nie jestem idealny, mam opowiadania gorsze i lepsze, do swoich początków się przyznaję i nawet je opublikowałem i zezwalam tam innym na wytykanie moich błędów, bo może kiedyś spadnie na mnie deszcz ambicji i zechcę coś z początków mojej twórczości poprawić i udoskonalić.
      Ludzie po prostu powinni mieć dystans i uzmysłowić sobie, że nie da się dogodzić wszystkim, i że nie ma na świecie książki, filmu, obrazu, spektaklu, który podobałby się wszystkim. Podobnie jest z bohaterami, ostatnio panuje na blogach taki kanon bohatera idealnego, a dla mnie te ideały są nudne i jakoś zawsze stoję po stronie tych złych, jeśli mają urok osobisty (przykład twojego Jamesa). na blogach też panuje taki wyraźny podział (zazwyczaj) dobrzy i źli, a ja lubię jak w dobrych bohaterach jest szczypta zła i w złych też odrobina dobra, by samemu jako czytelnik wyciągnąć jakieś wnioski, a nie z góry mieć zarzucone by tego bohatera hejtować, a temu poklaskiwać.

      Pozdrawiam i czekam u siebie na krytykę ;-)

      Usuń
    3. Przejrzałeś mnie :| Rozważałam nawet całkiem poważnie opcję komentowania z anonima.
      Czyżbym nie była jedyna? xD Bo wiesz, jak tak się przysiądzie na dłuższą chwilę i poczyta Twoją twórczość, to pierwszym odruchem jest poszukanie w internecie, czy Ty wydałeś już jakąś książkę. I mówię tu całkiem serio. Piszesz profesjonalnie i na wysokim poziomie, więc co ja się tam amatorka będę wychylać.
      Zbytnia ze mnie perfekcjonistka, żeby mieć do siebie dystans :/ To jest takie wkurzające...
      Idealni bohaterowie są nudni, bo są przewidywalni, wiadomo, że wszystko im się uda, a nawet ich wady okażą się zbawienne. Ci źli za to są sprytni i nieprzewidywalni i to jest w nich cudowne! :)

      Usuń
    4. Dziękuję za miłe słowa, ale nie przesadzaj. Moja twórczość jest raczej przeciętna, albo nawet poniżej przeciętnej. Jakbym miał zrównywać się z tobą, to moim zdaniem ty piszesz lepiej ode mnie. Tylko ci bohaterowie... nad nimi bym na twoim miejscu popracował. U siebie natomiast muszę popracować nad wszystkim poza bohaterami, a przynajmniej tak mi się wydaje.

      Usuń
  8. Patrząc na twój blog z tel, tableta, czy innego technologicznego potwora nie ma spamownika xD
    Jutro poodpisuje na twoje komentarze, póki co napisze tutaj tylko tyle, że mam jak ty i wolę poznawać bohaterów sam, dochodząc do jakiś wniosków przez ich słowa, myśli i zachowania, niżeli przez wystawioną opinię o nich od samego autora. Przykład: furiata wolę poznać w akcji niżeli po zdaniu "lubił sobie pokrzyczeć i potrzaskać pięściami o meble"., bo być może okaże się, źe po poznaniu powodu uznam tego furiata za normalnego mężczyzne, który miał prawo się unieść i zdenerwować (ty Hektora polubiłaś i nie uznałaś za brutalnego tyrana, a kilka osób przed tobą sądzi wręcz odwrotnie i uważa iż źle i agresywnie potraktował żonę w prologu).

    OdpowiedzUsuń
  9. Moim zdaniem równie dobrze mogliby też podejrzewać o zdradę Ruby i Esther, bo obie były w takim najbliższym kręgu Jamesa, bo chłopak bywał w ich mieszkaniu, mijał je. Ja bym na miejscu tej rady drążyła i drążyła, nawet panie potorturowała, a nie kupiła bajeczkę na słowo. To było takie mało realne.
    Szkoda mi Jamesa, ja liczyłam, że jego postać się jakoś rozwinie, pokarze swoje ja. Trochę za szybko się go pozbyłaś. Mogli się nad nim tak z dwa rozdziały jeszcze poznęcać. Ojej, czyżby właśnie wyłaziła ze mnie sadystka? Trudno.
    Nie lubię Caspiana i nie lubię Esther, a więc uznaje, że do siebie pasują. Oboje tacy nijacy i mało wyraziści, póki co zagadkowi. Ten pierwszy ma szanse zyskać moje serce choćby przez wygląd czy styl ubioru, a Esther... ja nie wiem czemu się tak do niej uprzedziłam i co by musiało to dziewczę zrobić bym się do niej przekonała. Coś mi w niej nieustannie nie pasuje.
    Czekam na łączenie klanu i na przytoczenie tej legendy, tej przepowiedni, bo czuje, że to ma jakieś kluczowe znaczenie i chciałabym sama mieć możliwość się domyślać kto jest tym wyjątkowym kimś. Chciałabym go sama wyszukiwać w tych bohaterach co się dopiero będą pojawiać.

    sie-nie-zdarza.blogspot.com
    prawdziwa-legenda.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeszukali ich komputer i zapowiedzieli, że będą je obserwować. Miej litość, nie mogę zabić wszystkich postaci XD
      Sadystka? No może troszkę :p Jesteś po prostu żądna krwi, bólu i akcji. Nie wiem, czy uda mi się w pełni zaspokoić Twoje wymagania, ale postaram się chociaż nie zanudzić.
      Co do Esther już się gdzieś wypowiadałam. Ten typ postaci działa w potrzebny mi sposób, podejmuje decyzje, które tworzą tę historię. Jest irytująca swoją strachliwością i naiwnością, ale musi taka być, żeby robić nierozsądne rzeczy. Jednak dzięki temu szybko zwiększy się rola Ruby, którą osobiście lubię bardziej ;P
      Przepowiednia widnieje po prawej stronie bloga (widoczne w wersji na komputer).
      O taaak, taki mam zamiar. Jestem bardzo ciekawa, kogo będą obstawiać czytelnicy. Chcę żeby tożsamość Wybawcy nie była oczywista, mam nadzieję, że uda się to tak napisać ;)

      Dziękuję za komentarz, wkrótce nadrobię zaległości u Ciebie, bo dopiero wróciłam.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  10. No i mamy trupa. ;P Jasne, już przestaję jarać się tym, że zabiłaś kogoś w (dopiero) trzecim rozdziale. Ale naprawdę lubię takie akcje. Tak szczerze to nie rozumuję sposobu myślenia Esther. Nawet nie znała tego faceta, był zdrajcą i mógł doprowadzić do śmierci wielu ludzi przez swoje działanie, a ona nie chciała aby zginął. Litości, dziewczyno ogarnij się! W jakimś ty świecie żyjesz?! Tak, poważnie miałam ochotę nią potrząsnąć.
    Rozumiem bardziej postępowanie Ruby i to jak bardzo jest uparta w dążenia do odnalezienia Wybawcy. Utrata kogoś kogo się kocha na wojnie to straszny cios. Kurde, lubię pokrzywdzone przez los bohaterki. Czy przez to jestem nienormalna? >.<
    A sojusz z Energią? Ha, ha wolne sobie. Chyba nikt nie uwierzyłby, że to możliwe. Jestem święcie przekonana, że nie mają dobrych zamiarów.
    To ja teraz muszę czekać aż do października… :’( choć to tylko tydzień (nawet niepełny).
    W każdym razie życzę potopu weny i pozdrawiam gorąco :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy trupa, a jak! Powiem Ci, że chyba jako jedyna tak na to patrzysz. Większość raczej współczuje Jamesowi, dziwi się brakiem reakcji ze strony Ruby itd. Ty za to bardziej patrzysz na to po mojemu - zdrajca zasługuje na śmierć. Kropka. Także żółwik! ;D
      Ludzie z przeszłością są ciekawsi i bardziej... tajemniczy? Tak z założenia. Więc to normalne i logiczne, że lubimy takich bohaterów. Chyba...
      Zaczynam poważnie podejrzewać, czy czasem nie włamałaś mi się na komputer i nie przeczytałaś kolejnego rozdziału. Ty za dużo wiesz :|
      Do następnego mam nadzieję,
      buźka :**

      Usuń
  11. Cześć kochana!
    Strasznie się cieszę, że postanowiłaś zareklamować się u mnie. Kurcze, gdyby nie to przegapiłabym cos tak wspaniałego! Obydwie historie są niesamowite i obydwie zasługują na dokończenie.
    Druga jest niesamowita. Zupełnie oryginalna, niepowtarzalna, tajemnicza. Ten świat, który wykreowałaś jest genialny! Mogłabym czytać i czytać bez końca, poważnie:)
    Chyba nie muszę pisać, iż zyskałaś nowa czytelniczkę, prawda? Mam nadzieję, że wiesz, jak niesamowicie piszesz. Zazdroszczę Ci talentu!
    Czy tylko ja tak bardzo chciałabym poznać tą całą przepowiednie? To by było niesamowite! Na razie znam dwa urywki może i czuję niedosyt. :( Właśnie zauważyłam, że przepowiednia jest cała opisana. Tak to jest, jak się czyta na telefonie. W każdym razie podoba mi się. Jest taka tajemnicza i wciskająca. *-*
    James, tak strasznie mi go szkoda. ;c Wiem, że zdradził, ale wydaje mi się, że śmierć jest zbyt mocną karą. Nie wiem, może je ten zbyt wrażliwa, może się do tego nie nadaje, ale ja, ja po prostu tak czuję. Uważam zatem, że powinni zmienić Kodeks. Chociaż to on trzyma wszystko razem. Pewnie jakby się zmienił, to wojna byłaby nie unikniona;c
    Tak strasznie zaciekawił mnie ten facet od energii. Tej szef cały, bądź jego syn. W mojej głowie od razu pojawiają się wizję jego wyglądu! Musi być nieziemsko przystojny, umięśnionony, ma błysk w oku... ja to czuję. I mimo iż ma paskudny charakter, a przynajmniej tak mi się wydaje, to go lubię.
    A Ester jest taka, taka pasująca do wody! Delikatna, subtelna, spokojna, cicha... Właśnie tak ją sobie wyobrażałam. Strasznie podoba mi się jej charakter. W sumie to jest moja ulubiona bohaterka! Właściwe to przypomina z zachowania mnie, mniej więcej. :D
    A co to Ruby... szkoda, że ktoś ją zranił w przeszłości. Współczuję jej, bo widać, że to nie było dla niej łatwe, o nie. :( Mam nadzieje, ze jeszcze kiedyś odnajdzie swoje szczęście. :)
    Pozdrawiam, karmeeleq
    kiedy-gram-znika-caly-swiat.blogspot.com
    PS. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że rozdział juz niedługo! *-*
    PPS. Przepraszam za błędy, piszę wszystko na telefonie. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, że chyba jako jedyna zwróciłaś też uwagę na rozdziały z Krainą Lodu? Ba! Ja sama o nich zapomniałam :[
      Cieszę się ogromnie, że Ci się podoba, choć internet tonie we wszelkiego rodzaju fantastyce.
      Ojejku, dziękuję za miłe słówka, kochana ♥
      Tak, przepowiednia jest przytoczona w całości na blogu xd muszę jakoś rozpracować, jak ustawić ją na widoczną też w wersji na komórki, ale to chyba jakaś wyższa informatyka ;p
      Oj, szkoda Ci Jamesa :( Jednak zdrada to zdrada... Coś czuję, że zasady z Kodeksu jeszcze nieraz Ci się nie spodobają. Ale o tym później.

      Pozdrawiam również, dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  12. No i trzeci rozdział za mną. Naprawdę świetnie napisany, choć jeśli miałabym się do czegoś przyczepić, to do śmierci Jamesa. Nie wpłynęła na mnie w żaden sposób. Nie znaliśmy tego bohatera na tyle, by móc cokolwiek o nim powiedzieć. Choć dobrze rozegrane zostały ostatnie rozdziały i jak najbardziej blog coraz bardziej intryguje i fascynuje. Naprawdę świetna robota!
    Weny, czasu i sprawnego kompa
    Pozdrawiam Ola Ri
    PS. Poproszę tę burzę, bo póki co słoneczko świeci od rana i nawet jedna chmurka się nie pojawiła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektóre postacie są niestety tylko po to, żeby je zabić. Tak też było z Jamesem, którego śmierć miała pokazać panujące zasady. Gdyby miał większą rolę w fabule, na pewno poświęciłabym mu więcej czasu. Ale rozumiem Cię, jeśli mało o nim wiemy, to śmierć może nie ruszać.
      Dziękuję bardzo za komentarz :)

      Usuń

Obserwatorzy

Layout by Yassmine