Na
dworze robiło się coraz zimniej. Idealnie gładkie zaspy śniegu przysypywały
kolejne spadające płatki. Biel rozciągała się w każdą możliwą stronę. Tutejsza
cisza i spokój była normalna o tej porze roku, bo na Biegunie wszelkie prace
odbywały się teraz w Siedzibie Mikołaja. Nikt nie czuł nieodpartej potrzeby
opuszczenia ciepłego miejsca, by narazić się na katar i odmrożone palce u stóp.
Prawie nikt… Na jasnym śniegu pojawił się szczupły, czarny cień, który mocno
kontrastował i zaburzał wręcz idealną harmonię otoczenia. Niewzruszona
wszechobecnym chłodem postać nachyliła się, a po kilku sekundach powoli wstała,
zaciskając w bladoszarej dłoni sporą garść śniegu. Biały puch natychmiast
powędrował do niewielkiego słoiczka, który nieznajomy po chwili uniósł triumfalnie
na wysokość swoich oczu. Na twarzy pojawił się cwany uśmiech. Jednak nim
mężczyzna zdążył w pełni ukazać swoje uzębienie, zza jego pleców rozległo się
krótkie, ale głośne ryknięcie. Natychmiast się odwrócił i ujrzał wielkiego
Yeti, który najwyraźniej wcale nie był zadowolony z jego obecności. Stwór
zacisnął złowrogo zęby, gotowy do ataku.
-
Nie dziś, przyjacielu – zawołał szybko mężczyzna, po czym skłonił się w
demonstracyjnym pożegnaniu i znikł w czarnym dymie. Yeti momentalnie rzuciło
się na to miejsce, ale było już za późno. Ciemna postać zniknęła bez śladu,
zostawiając futrzastego z nieskładnymi myślami, jak opisać całe zdarzenie
szefowi.
-
Jak to Mrok tutaj był?! – fuknął wściekle Święty Mikołaj, zaciskając w nerwach
pięści na rękojeściach swoich szabli. Yeti wzruszył bezradnie ramionami i
spuścił głowę. Mruknął tylko cichutko, jakby chciał przypomnieć, że to nie jego
wina.
-
Spokojnie, spokojnie. Nie ma czym się denerwować – pozornie opanowany ton
Zębowej Wróżki nie był w stanie ostudzić złości Mikołaja. Ona sama też latała w
tą i z powrotem, z niepokojem spoglądając na kilka Mleczuszek wokół niej.
-
Jakby co mamy przewagę liczebną, nie odważy się zaatakować – dodał bojowo
Zając, uderzając wymownie bumerangiem w otwartą łapę. Wróżka natychmiast się
zatrzymała i spojrzała na niego.
-
Zaatakować? – pisnęła przerażona, zakrywając dłońmi usta. Mleczuszki od razu
powtórzyły ten sam gest – Przecież już załatwiliśmy tą sprawę dawno temu. Tyle
lat nie było problemów.
- I
dalej nie będzie – wtrącił poważnie Mikołaj. Nie miał zamiaru znów ryzykować
szczęścia dzieci, zbyt wiele je to kosztowało ostatnim razem. Szybkim krokiem
skierował się do kilku Yeti i elfów stojących przy ścianie. Te, na widok
zbliżającego się szefa, momentalnie się wyprostowały, czekając na rozkazy. –
Macie natychmiast sprawdzić, czego on tu szukał. Co zginęło, co mogło zginąć i
czy coś tu zostawił. No już, na co czekacie?
Dzwoneczki
na czapkach elfów zadzwoniły gwałtownie i kilkuosobowa grupa rozproszyła się.
Mężczyzna westchnął ciężko.
- A
co jeśli Mrok szykuje jakąś nową broń, co jeśli… - wyliczała błyskawicznie
spanikowana Zębuszka.
-
Poradzimy sobie – przerwał Zając. Spojrzał na nadtroskliwą Wróżkę, a potem
kątem oka na Mikołaja. Oboje wyglądali jakby myślami krążyli we wspomnieniach
ostatniej bitwy – Nie z nami te numery. Dla dzieci zrobimy wszystko, mam
rację? Bo jesteśmy Strażnikami.
Łagodne
promienie słońca nieśmiało wślizgiwały się przez okno komnaty. Najpierw
oświetliły ozdobną zasłonę, potem idealnie czystą podłogę, szybko wdrapały się
na wysokie łóżko, by potem przedrzeć się przez miękką pościel i zatrzymać
centralnie na królewskim nosie. Jasnowłosa skrzywiła się i leniwie zasłoniła
głowę kołdrą.
-
Jeszcze pięć minut – mruknęła błagalnie, starając się wrócić myślami do
przerwanego brutalnie snu.
-
Elsa, Elsa, Elsaaa! – nie zdążyła nawet otworzyć ust, by zabronić wchodzenia do
swojego pokoju, gdy trajkoczące tornado z dwoma warkoczami wskoczyło jej na
łóżko – To już dziś, Elsa!
-
Ałaa, siedzisz mi na nogach, Anka – jęknęła starsza siostra, wychylając się
wolno spod pierzyny. Rozczochrane kosmyki prawie całkowicie zakryły jej twarz.
-
Oj, przepraszam – odparła rezolutnie i przesunęła się nieco. – Ale to już
dziiiiś! – piszczała jej ze szczęścia prosto do ucha – Właśnie teraz mija rok
od kiedy zdecydowałaś na zawsze otworzyć bramy miasta. – wyjaśniała pełna dumy
i zachwytu do siostry. Jednak wtem zorientowała się, że tylko ona przejawia tak
widoczny entuzjazm. Zacisnęła usta w chwilowym zastanowieniu, po czym uniosła
łobuzersko jedną brew. Nachyliła się cichutko nad siostrą, by mówić jej prosto
do ucha – Kucharz zostawił dla ciebie resztę masy, która nie zmieściła się na
torcie… - przerwała na moment, by zaraz zaczepnie zaśpiewać najważniejsze słowo
– Cze-ko-la-dooo-wej!
Elsa
otworzyła jedno oko, zerkając na podekscytowaną Annę. Propozycja zabrzmiała
kusząco, na ustach już niemalże poczuła ten słodki smak. Podniosła się lekko w
górę i podparła na łokciu.
-
Czekoladowej..? – spytała wreszcie po dłuższym zastanowieniu. Uśmiech młodszej
siostry wyglądał jak doklejony do jej uroczej twarzyczki, bo ani na chwilę nie
znikał.
-
Tak. Chodź szybko! – zawołała i pociągnęła królową za rękę, wyciągając ją tym
samym gwałtownie spod miękkiej pościeli.
-
Nie, czekaj! – zaprotestowała zaskoczona Elsa – Daj mi się chociaż przebrać z
piżamy!
-
Wyluzuj, Elsa – odparła zwyczajnie tamta i wciąż trzymając siostrę za rękę, z
impetem otworzyła drzwi na korytarz – Przecież na zamku i tak jeszcze nikogo
nie ma… - dodała, wychodząc z pokoju. Wtedy momentalnie wieczny uśmiech zastygł
na jej twarzy, bo poczuła na sobie zdegustowany wzrok całkiem sporej grupki
osób. Po ubraniach można było wywnioskować, że to ludzie majętni i wysoko
postawieni - …no, oprócz nich w każdym razie.
Elsa
natychmiast czmychnęła z powrotem do swojej komnaty i opierając się o drzwi,
zastanawiała czy bardzo się wygłupiła. Wolała nawet nie patrzeć w lustro, jak
tragicznie wygląda jej fryzura. Uderzyła dłonią w czoło.
-
Ankaa..! – warknęła cicho. Była przecież królową, nie może pozwolić sobie na
wpadki. Ma być wzorem kultury i etykiety, bo wszystkie oczy skierowane są na
nią. Ale przy młodszej siostrze to raczej niemożliwe…
Jakąś
godzinę później drzwi komnaty Elsy znów się otworzyły. Tym razem powoli. Z
gracją wyłoniła się z nich jasnowłosa piękność ubrana w długą, niebieską
suknię. Na jej perfekcyjnie ułożonej fryzurze połyskiwała korona. Tak, to jest
wreszcie wizerunek godny królowej. Idąc w stronę sali głównej, witała mijających
się z nią gości. Modliła się tylko, żeby nie pamiętali jej porannego wybryku. W
końcu dotarła do swojej siostry stojącej na małym podwyższeniu. Bez słowa
dołączyła do niej i oficjalnie, serdecznie powitała wszystkich przybyłych.
Wyjaśniła jak ważny jest dla niej ten dzień oraz jak wiele zmieniło otwarcie
bram w życiu jej i całego Arendelle. Po oklaskach i toaście skierowała się na
balkon, by z niego również powitać zgromadzonych pod zamkiem poddanych.
Następnie urządziła mały pokaz śnieżnych fajerwerków, które rozbłyskiwały się
na niebie dzięki jej mocy. Efekt był cudowny i wszyscy patrzeli oczarowani na
całe widowisko.
Radość
i zabawa trwała cały dzień. Dopiero późnym wieczorem Elsa pozwoliła sobie
wreszcie odpocząć i wróciła do swej komnaty. Z okna widziała, jak posiadająca
niewyczerpane akumulatory energii Anna wciąż tańczy i śmieje się wśród
pozostających jeszcze na dworze ludzi. Na ten widok kobieta uniosła lekko
kąciki ust. Kochała swoją siostrę najmocniej na świecie, ale w głębi duszy
zazdrościła jej tej beztroski i szczypty naiwności. Księżniczka mogła w pełni
uwolnić swoją osobowość, nawet jeśli jej entuzjazm i optymizm przygniatał
czasem innych. Natomiast królowa zawsze musi trzymać rezerwę. Oczywiście miała
teraz nieporównanie więcej wolności odkąd przestała kryć swoje moce,
jednak wciąż czuła na plecach oddech odpowiedzialności, ciągłej samokontroli i
zaufania jakim obdarzyli ją poddani. Jakim ona obdarzyła siebie sama. Dała
sobie szansę, że da radę. Spuściła zamyślona głowę i odeszła od okna. Zdjęła
powoli koronę z głowy i patrzyła przez chwilę w swoje odbicie. Westchnęła
ciężko. Odstawiła ostrożnie przedmiot na komodę. Wtem usłyszała gwałtowny świst
powietrza i dźwięk przypominający gniecioną kartkę papieru. Natychmiast
odwróciła się w tamtą stronę. Otworzyła szerzej oczy. Na szybie okna pojawiła
się piękna oszroniona mozaika. Elsa zrobiła kilka kroków w tamtą stronę.
- To
ja to zrobiłam? – szepnęła, gładząc delikatnie chropowate wzorki. Skrzywiła
niepewnie głowę na bok. Po chwili cofnęła się kilka kroków w tył i usiadła na
łóżko. Nie zdążyła jednak wygodnie się rozsiąść, gdy nagle raptownie
odskoczyła. Niechcący delikatnie otarła się o kant małego pudełeczka leżącego
na pościeli. Spojrzała na nie zaciekawiona i wzięła je w dłonie. Było przyjemnie
zimne. Ostrożnie otworzyła pokrywę i zajrzała do środka. Znalazła tam śliczny
łańcuszek, owinięty lśniącą, oszronioną nicią z zawieszonym małym płatkiem
śniegu. Jasnowłosa wzięła wisiorek i założyła go sobie na szyję. Poczuła miły
chłód w miejscach, gdzie łańcuszek stykał się ze skórą. Spodobał jej się
prezent. Zastanawiało ją jedynie, komu go zawdzięcza.
Mój pierwszy crossover :) Skłamałabym mówiąc, że pomysł pojawił się natychmiast po obejrzeniu Krainy Lodu i Strażników Marzeń. Do stworzenia tej fabuły musiałam się praktycznie zmuszać, jednak w tym pozytywnym znaczeniu. Chcieć to móc, jak mówią. Nie przewiduję dodawania nowych postaci, będę bazować na tych, które już są w obu filmach – dla mnie te osobowości są wystarczająco ciekawe, by zbudować na nich Fanfiction.
Huhu, Strażnicy i Frozen <3 Super, super, super. Strasznie podobał mi się początek, doskonale oddane postacie. Prawie widziałam jak Zębuszka przeżywa, a Zając może w każdej chwili polecieć się bić. Uwielbiam ich. Aż nabrałam ochoty obejrzenia jeszcze raz Strażników. I potem siostry. Kurczę, piszesz naprawdę świetnie, wiesz? Anka wyszła świetnie, jak zawsze podekscytowana i radosna... Zastanawiam się tylko, czy będzie Kristoff (dobrze napisałam? nigdy nie mam pamięci do imion...), ale jak to rok po otwarciu bram, to pewnie rok po filmie... Fajnie by było, lubię go przy boku Anki. Cały rozdział genialny :)) Ciekawa jestem, jak to będzie... Mam pewne podejrzenia. Może Mrok pojawi się o sióstr,,,? Czekam niecierpliwie na nowość. Pozdrawiam^^
OdpowiedzUsuńO rany, rany! Pierwszy komentarz *taniec szczęścia* <3 I to jeszcze taki rozbudowany - dziękuję Ci bardzo! Hmm... Kristoff. Pierwotnie chciałam ciągnąć to wszystko wokół 3 postaci, no w porywach do 4. Ale jak tak teraz o tym myślę, to to będzie przerażająco nudne. Więc staram się właśnie (na razie w wyobraźni) rozbudować historię w więcej wątków pobocznych, ożywić fabułę postaciami typu właśnie Kristoff itd.
UsuńA ja czekam niecierpliwie na Twoją kontynuację Strażników i KL :) No i na dalszą część Revolution - tym bardziej jak obejrzałam to ostatnio w niedzielę na TVN7 *o* Jeszcze nic nie ogarniam, ale mam tak z większością seriali, które później kocham miłością szczerą i dozgonną ^^
Dziękuję za komentarz i również pozdrawiam :*
AAAAa podoba mi się :) skaczę z radości - dosłownie - hahahhah mam nadzieję że będzie ciekawie :) Buziaczki :*
OdpowiedzUsuńHejka! :)
OdpowiedzUsuńZaprosiłaś mnie, i w końcu wzięłam się w garść, więc wpadłam!
Nie żałuje tego, ani przez chwilę, wręcz pluje sobie w brodę, że tak długo tego nie robiłam. Jak mogłam ominąć tego cudownego bloga? Niech będę przeklęta z powodu mojej ignorancji...
Znam, obie te bajki, a o ile pomysł na opowiadanie mnie uratował, to wykonanie, fabuła, tajemniczość, niesamowite opisy, genialne... Wszystko po prostu jest tak idealne, że nie mogę się doczekać, aby przejść dalej i przeczytać kolejne rozdziały! Po prostu pokochałam już to opowiadanie (jak mogłabym tego nie zrobić?).
Pierwsza część mnie oszołomiła, Mroczny Pan... Czyżby wrócił? O ile pamiętam Jack Mróz i Strażnicy skutecznie go pokonali, a bazując na drugiej części opowiadania, zgaduje, że robisz kontynuację obydwóch historii. Po prostu... Jak to wszystko czytam... Zająca, Wróżkę... Yeti... Uwielbiam Cię!
Ogólnie, jestem teraz tak uszczęśliwiona, że wpadłaś do mojego bloga, aby pokazać mi coś tak niesamowitego... a mianowicie Twoje opowiadanie, że mam ochotę się popłakać ze szczęścia!
Szczerze zastanawiam się, jak poprowadzisz całą fabułę, bo nie mam wątpliwości, ze planujesz coś złego... :D Bomba! Już nie mogę się doczekać!
Zgaduje, że szron na oknie to zasługa Jacka, ale zastanawia mnie, jak on się do niej dostał. No i co tak naprawdę planuje Mrok. Już się boje!
No i lecę czytać kolejny rozdział tego cudownego bloga! ^w^
Rozdział był kongenialny, fenomenalny, arcymistrzowski, fantastyczny, bajeczny, feeryczny i apolliński!
Życzę morza weny, góry pomysłów i mnóstwa czasu wolnego!
Bussis! :3